heh umnie ksieza są spoko, no poza proboszczem
Jak chodziłem do gim, to mialem 2 lata z ksiedzem, i jak wchodziłem na lekcje religi, to zamiast szczesc boze, to ja wbijam, i gadam siema ksiedzu, a ten na luzie odpowiada szczesc boze
taki wyluzowany, idzie z nim pogadać i wogole, jajka se porobic.
A proboszcz :| pamietam, kiedyś jak byłem mlodszy :, to pchałem sie z kolega zeby wejsc do kosciola, to kutas głupi wziął ściągnął ta swoja czapke, i walna nią w głowę kolegi, tzn walnął tym takim żelastwem co jest na czupku czapki, jak mi by takie coś zrobil, to bym hama normalnie, za jaja powiesił