Bajka o krasnoludkach
Opowiem Wam bajkę o krasnoludkach.
Bardzo dawno temu było sobie królestwo, w którym rządził król krasnoludków. Król mieszkał w niewielkim, ale całkiem wygodnym pałacu. Pewnego razu zapragnął, żeby jego pałac stał się równie wielki i wspaniały co pałace innych królów, które przewyższały jego budowlę wielkością i bogactwem.
Król zebrał swoich podwładnych i wyznaczył zadania: część zajmie się budową (komórki mięśniowe) a część zacznie zbierać materiały budowlane (przewód pokarmowy) z ruin innych pałaców i domków, których pełno było dookoła (zdrowa żywność).
Od tego dnia król co jakiś czas zbierał swoich krasnoludków na apelu (treningu) i przekonywał ich że jego pałac musi być równie wielki jak pozostałe. Naród z ochotą słuchał swego króla ale niestety był trochę nierozgarnięty. Kiedy nie było cegiełek (aminokwasów) do budowy, krasnoludki-budowlańcy z nudów rozwalali to, co wcześniej zbudowali (katabolizm). Tak działo się zaraz po apelu, dlatego król kazał zbieraczom brać się do roboty natychmiast (posiłek potreningowy) albo przywoził nowiutkie cegiełki za ciężkie pieniądze, których nie miał zbyt wiele (suplementy aminokwasów). Tak więc, biedny król miał pełne ręce roboty bo musiał ciągle uważać, żeby budowlańcy mieli robotę bo inaczej niszczyli mu jego piękny pałac.
Król miał wiernych pomocników: dozorców (wewnętrzny testosteron), którzy starali się pilnować, żeby krasnoludki więcej budwały niż niszczyły oraz tragarzy (insulinę), którzy dostarczali materiały na plac budowy. Robota szłaby całkiem sprawnie gdyby nie pewien ciemny typ, (kortyzol) namawiający robotników do rozwałki.
Czas mijał, pałac się powiększał ale król był niecierpliwy i wciąż niezadowolony z efektu, mimo że robotnicy dawali z siebie wszystko. Wypłacał nawet wysokie premie robotnikom (suplementy) żeby tylko wydajniej pracowali ale nie na wiele sie to zdało. Królowi wciąż wydawało się, że pomimo potężnych rozmiarów jego pałac wciąż jest zbyt mały w porównaniu do jego kolegów.
Aż wreszcie sfrustrowany król podjął desperackie kroki. Zwolnił dotychczasowych dozorców, a zatrudnił okrutnych obcych (sterydy). Nowi dozorcy nie tylko zapędzili robotników do niewolniczej pracy ale i nie pozwalali im wogóle burzyć, co jeszcze pogorszyło sprawę. Wściekli robotnicy próbowali zemścić się na królu (ginekomastia, wysypka, łysienie) ale z kolei król zatrudnił ochroniarzy (antyestrogeny), którzy chwilowo uspokoili buntowników.
Gdy obcy dozorcy odeszli, w krolestwie zapanował chaos. Krasnoludki z furią zaczeły niszczyć to, co zbudowały pod jarzmem okrutników. Na nic zdały się dłuższe apele bo dotychczasowi dozorcy obrazili się i nie chcieli wrócić do pracy. Dopiero po jakimś czasie dali się przekonać i kurz wreszcie opadł.
Budowla stała się jeszcze wspanialsza, jednak krasnoludki dobrze zapamiętały krzywdę i tylko czekają na okazję żeby wepchnąć królowi sztylet w plecy. Zemszczą się gdy będzie leżał słaby i chory w swoim wielkim pałacu (przerost prostaty i mięśnia sercowego, zniszczenie wątroby).
Takie królestwo krasnoludków istnieje w organizmie każdego z Was i tylko od Was zależy jaką drogę wybierzecie. Nie namawiam nikogo do postępowania tak czy inaczej. Szczerze mówiąc wcale mnie to nie obchodzi. Chciałbym tylko żebyście chwilkę pomyśleli przed podjęciem decyzji. Życzę powodzenia.